Byłam świadkiem, kiedy młody chłopiec został przebrany w dziewczęcy ludowy strój i posadzony na białym, przystrojonym koniu. Z białą różą w ustach ruszył, aby przemierzać ulice miejscowości z której pochodził. Towarzyszył mu w tym tłum ludzi.
Tak przedstawia się zarys ludowej tradycji nazywanej Jízda kralů (Jazda Królów). Tradycji, która wpisana została przez UNESCO na listę kulturalnego dziedzictwa ludzkości. Dzisiaj takie procesje oraz wszystko, co im towarzyszy, odbywają się chyba tylko w czterech miejscowościach, w etnograficznych regionach Slovácko i Hana, leżących przy granicy ze Słowacją. Przed wojną odbywały się niemal w każdej wsi tych regionów.
Tak naprawdę nie wiadomo gdzie Jazda królów ma swoje korzenie, badacze dopatrują się przedchrześcijańskiego pochodzenia. Jazda odbywa się według scenariusza typowego dla danej miejscowości. Charakterystyczna jest zawsze postać wspomnianego młodego króla – według tradycji ma być nim prawiczek, dlatego na króla wybierany jest chłopiec w wieku 10-12 lat. Róża w ustach ma być symbolem milczenia. W orszaku króla idzie chorąży oraz jadą tzw. wywoływacze (wśród nich są też byli królowie). Ci wykrzykują różne ludowe przyśpiewki i zabawne hasła, zbierając od publiczności datki „na biednego króla”. Cała Jazda rozkłada się często na trzy dni zabaw, sama procesja jest kulminacją tychże. Konie przystrojone są różami z krepy, na jednego konia przypada ponad półtora tysiąca takich kwiatków.
Zdjęcia zostały zrobione w miejscowości Vlčnov, gdzie odbywa się co roku najpopularniejsza uroczystość tego typu.