Dziś znowu oddalimy się nieco z terenu Południowych Moraw, bowiem niniejszy wpis będzie o zamku na Słowacji. Nie największym, nie najlepiej zachowanym (bo to ruina właściwie), ale za to powiązanym z Elżbietą Batory – arystokratką węgierską, bliską krewną naszego króla Stefana Batorego.
Wokół tej postaci narosła legenda, według której Elżbieta Batory jest najsłynniejszą seryjną morderczynią w historii – podobno w celu zachowania wiecznej młodości kąpała się w krwi młodych dziewic, piła ich krew, ponadto paliła dziewczęta żywcem czy więziła w lodowatej wodzie. Liczbę ofiar torturowanych przez Elżbietę podaje się w setkach – ale są to tylko legendy, rozbuchane do granic absurdu przez żądnych jej majątku konkurentów. Jakie były fakty, trudno dziś dociec – zachowały się dokumenty mówiące, że na zamku znaleziono ciała czterech dziewcząt, a historie o kolejnych setkach ofiar to efekt typowo średniowiecznych metod zbierania dowodów, czyli tortur i przekupywania „świadków”. Dodać trzeba że Elżbieta była bardzo dobrze wykształconą kobietą; istnieją teorie, że leczyła swoich poddanych – a jeśli wziąć pod uwagę poziom zaawansowania siedemnastowiecznej „medycyny”, te udokumentowane cztery znalezione ciała mogły być równie dobrze ofiarami nieudanych zabiegów (które nota bene w tych czasach niewiele się różniły od tortur, o anestezji nikt wówczas nie myślał…). Niemniej jednak krwawe opowieści zaczęły żyć własnym życiem, Elżbieta Batory zapisała się na stałe w historii jako Krwawa Hrabina z Czachtic i zagościła we współczesnej popkulturze – odwołania do tej postaci znajdziemy w muzyce, filmie, literaturze. Sama Elżbieta nie stanęła nigdy przed sądem, odrzucała wszystkie oskarżenia, mimo to została jednak zamknięta w zamurowanej celi Czachtickiego zamku „do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy” – jedzenie podawano jej przez niewielki otwór w ścianie. Spędziła tam ponad trzy lata i zmarła w połowie roku 1614.
Wróćmy jednak do samego zamku. Jadąc od Brna na wschód w stronę Brzecławia, po przekroczeniu granicy ze Słowacją ruszymy w stronę Białych, a potem Małych Karpat. Zamek Czachticki dzisiaj znajduje się właśnie na terenie parku krajobrazowego Małe Karpaty. Zbudowany został już w latach sześćdziesiątych XIII wieku. Miał być twierdzą graniczną i strzec przejścia z doliny Myjavy na obszar dorzecza rzeki Wag. Bardzo szybko wykazał swoje obronne właściwości, kiedy jako jedna z niewielu twierdz zdołał powstrzymać najazd wojsk czeskiego króla Przemysła Otakara II w roku 1273.
Z biegiem lat gród zmieniał właścicieli, którzy go systematycznie rozbudowywali. Czasy największej świetności to przełom XV i XVI wieku, upadek z kolei zaczął się od roku 1670, gdy został poważnie naruszony podczas walki, potem podobnie ucierpiał w roku 1708. Zamek wówczas przestał pełnić jakąkolwiek funkcję i został opuszczony. Pod koniec XVIII wieku jego rozpadające się ruiny zaczęły zagrażać mieszkańcom leżącej pod wzgórzem miejscowości Visnove. Próby zachowania i konserwacji zabytku podjęto już w pierwszej połowie XX wieku, a od końca tegoż wieku trwają tam prace renowacyjne, mające na celu zachowanie i stopniowe udostępnianie poszczególnych odnowionych części zamku.
Ruiny zamku położone są na wzgórzu. Dostać tam się można bądź ze wspomnianej już miejscowości Visnove (przygotujcie się na dość ostrą wspinaczkę, podejście szlakiem turystycznym jest dość strome i zajmie około 45 minut), lub też od strony miasteczka Czachtice – jest to trochę dłuższy wariant trasy, ale bardziej płaski, szacuje się, że ta droga również zajmie około trzech kwadransów. Osoby dorosłe za wstęp płacą 2,5 euro, dzieci wejdą za 1,5 euro. Rodzinny bilet (2 dorosłych + minimalnie 2 dzieci) to okrągłe 5 euro. Gotówka wskazana, podczas naszej wizyty nie było możliwości płacenia kartą.