Willa Grety i Fritza Tugendhatów w Brnie to genialne dzieło architektoniczne modernistycznego funkcjonalizmu, projektu niemieckiego architekta Ludwiga Miese van der Rohe.
Budowla powstawała w latach 1929-1930, a znajduje się przy ulicy Černopolní 45. Od roku 2001 willa jest wpisana do rejestru pamiątek światowego dziedzictwa UNESCO. Jeśli ktoś był w Barcelonie i zwiedzał pawilon zaprojektowany przez Miesa na wystawę światową, to widział wzór tego, co architekt zrealizował kilka miesięcy później w Brnie. Patrząc na zrealizowane dzieła Miesa widzimy przede wszystkim przestrzeń, która w pełni podporządkowana jest funkcji użytkowej. Do tego – minimalizm w formie, ale jednocześnie operowanie najlepszej jakości materiałami budowlanymi.
Najpewniej te właśnie cechy zwróciły uwagę Grety Tugendhat, córki żydowskich przedsiębiorców z Brna, kiedy szukała inspiracji jak powinien wyglądać jej przyszły dom. Kobieta dostała w prezencie ślubnym działkę pod budowę domu od swoich, jak na tamte czasy bajecznie bogatych rodziców, oraz obietnicę sfinansowania tej inwestycji, niezależnie od wysokości poniesionych nakładów. Miała tam zamieszkać ze swoim drugim mężem i dziećmi. W latach dwudziestych minionego stulecia Brno było kolebką wielu wybitnych architektów, w tym i funkcjonalistycznych (Tugendhatowie nie znosili secesyjnego nadmiaru ozdób i ornamentów). Greta początkowo chciała zbudować „mały domek z pięcioma pokojami”, ale widziała w Berlinie dom zbudowany przez Miesa i to jego poprosiła o by zaprojektował jej dom. Projekt ten był zupełnie inny niż wszystko, z czym do tej pory się zetknęli. Był na tyle rewolucyjny, że małżonkowie w pewnym momencie sami zaczęli mieć pewne wątpliwości. Architekt wymyślił na przykład, aby przestrzeń ograniczały tylko dwie poziome linie – podłoga i sufit. Dlatego zażądał, aby wszystkie drzwi i szafy sięgały aż do sufitu. Fritz sądził, że tak wysokie drzwi będą niepraktyczne, ciężkie i będą się wypaczać, dlatego zaproponował, aby jednak zrobić je „normalnie”. Miese na to odparł, że albo będzie tak, jak on to zaplanował, albo nie zbuduje tego domu w ogóle. Tugendhatowie na szczęście ustąpili. Rewolucyjne było chociażby pozbawienie domu typowych ścian i zastąpienie ich szkłem – konstrukcję nośną zapewniały stalowe filary, a dwie wielkie tafle szkła można było elektrycznie opuszczać, otwierając salon na ogród. A widok z okien willi na panoramę Brna, ze Spilberkiem i Petrovem, jest tak urzekający, że Mies zabronił ozdabiać ściany jakimikolwiek obrazami, gdyż najpiękniejszy obraz stanowi sama przyroda. Krytycy zarzucali, że taka przeszklona powierzchnia będzie paliła żarem latem, a zimą tego się nie dogrzeje – ale Miese zaprojektował instalację, która zapewniała dopływ (i filtrację) świeżego powietrza z ulicy, które mogło być ogrzewane lub chłodzone, zależnie od potrzeb. Takich rozwiązań mogą pozazdrościć niektóre współczesne konstrukcje. Z racji ukształtowania terenu, odważna jest również cała koncepcja wkomponowania willi w zbocze. Z ulicy bowiem budynek wygląda niepozornie, niewprawne oko może pomylić go z garażem (garaż, de facto, tam też jest) – i nikomu do głowy nie przyjdzie, że właśnie ogląda trzypiętrowy budynek. Bo do willi Tugendhat wchodzi się na najwyższym piętrze, skąd schodzi się do salonu położonego piętro niżej. Dopiero od strony ogrodu widać ukrytą wielkość budowli. O wszelkich innych rewolucyjnych pomysłach, konstrukcjach, wzornictwie, materiałach itp użytych przy budowie willi Tugendhat można by jeszcze długo pisać. O rozmachu świadczyć może cena, jaką zapłacił ojciec Grety. Koszt willi pozwoliłby postawić 50 „normalnych” domów. Za samą przywiezioną z Maroka onyksową ścianę, która zdobi salon i przy zachodzącym słońcu mieni się kolorami, można było kupić mieszkanie. A meble, również zaprojektowane przez Ludwiga Miese van der Rohe, do dziś są ikoną designu. Na końcu notki umieszczam film, pokazujący rekonstrukcję krzesła Barcelona.
Greta i Fritz cieszyli się swoją willą tylko osiem lat. W 1938 roku musieli opuścić Czechosłowację, w obawie przed nazistami. Uciekli do Szwajcarii, potem do Wenezueli. Tam się urodziła ich najmłodsza córka, dziś żyjąca we Wiedniu. Willę przejęło Gestapo, potem dewastowali ją kolejno rosyjscy wojskowi, szkoła tańca, sanatorium, urzędnicy… Z oryginalnego wyposażenia willi zachowało się niewiele. W latach osiemdziesiątych willę remontowano w sposób urągający dzisiejszym standardom, ale paradoksalnie uchroniło to budynek przed całkowitą ruiną. Dzięki temu w latach 2010-2012 było co odrestaurować. A przyznać trzeba, że ta restauracja się powiodła wyśmienicie. Smaczku dodaje fakt, że wiele szczegółów udało się odrestaurować tylko dlatego, że Fritz był zapalonym fotografem i zachowały się niektóre jego fotografie z wnętrza willi. Fritz w salonie miał kinematograf, na najniższym piętrze miał swoją ciemnię i był jednym z pierwszych eksperymentatorów fotografii kolorowej na terenie Czechosłowacji.
Willa Tugendhat jako pamiątka UNESCO jest bardzo popularnym celem wycieczek. Rezerwacji miejsc trzeba dokonać ze znacznym wyprzedzeniem, istnieją znikome szanse za zakup biletu bez rezerwacji. No i w porównaniu do atrakcji dotychczas opisywanych przez mnie, dopłata za możliwość fotografowania we wnętrzach (bez flesza, oczywiście), po prostu powala z nóg – 300 koron, prawie tyle, co pełen bilet wstępu… (np dopłata za fotografowanie w jaskiniach to 30-40 koron).
Cały cennik tutaj: http://www.tugendhat.eu/en/for-visitors.html
Zimowy ogród