Mówi się, że aby coś lub kogoś polubić (lub wręcz przeciwnie), wystarczy kilka sekund – taką siłę oddziaływania na emocje ma pierwsze wrażenie.
Brno przez długie lata turystom nie ułatwiało „polubienia się” – zwłaszcza tym, którzy przyjechali koleją. Bo trudno wpaść w zachwyt nad pięknym skądinąd miastem, które wita turystę obrazem zapuszczonej ruiny, będącej schronieniem dla bezdomnych i narkomanów. Jeśli doliczyć do tego adekwatny dla takich miejsc zapach, przenikający do dworcowych tuneli, to obraz zniechęcenia potencjalnych turystów się wypełni.
A wszystko to wina tragicznych w skutkach wydarzeń z 8 stycznia 2002 roku. W tym dniu, pod wieczór, w ogniu stanęło kasyno, znajdujące się naprzeciwko dworca Hlavní nádraží, nad jednym z wyjść z dworcowego tunelu. Wewnątrz budowy byli wówczas dwaj krupierzy. Jednemu z nich udało się uciec na gzyms za oknem, skąd ściągnęli go strażacy. Po drugiego musieli się udać do środka. Mimo dymu odnaleźli mężczyznę, o czym zdążyli powiadomić przez radio kolegów. Niestety, zaraz potem nastąpił wybuch i całej trójce nie udało się już wyjść… Śledztwo wykazało ogromne zaniedbania, jeśli chodzi o ochronę przeciwpożarową kasyna – zastawione i pozamykane drogi ewakuacyjne, zagracony dostęp do hydrantu itd. Za przyczynę pożaru uznano wadliwą instalację elektryczną. Ostatecznie jednak nikt nie został skazany jako winny pożaru, właściciele kasyna tylko dostali grzywnę za zaniedbania ppoż.
Ruina spalonego kasyna straszyła przechodniów ponad dziesięć lat. Tyle trwały kłótnie o to, kto ma ponieść koszty remontu, kto po odbudowie będzie czerpał zyski z najmu, do kogo tak naprawdę należy ten teren itp. Tylko turystami nikt się jakoś za bardzo nie przejmował. Ostatecznie w roku 2012 doszło do consensusu, a już za kilka dni otwarte zostanie tam nowe centrum handlowe Letmo. Czy nowoczesna fasada dobrze się komponuje z resztą okolicznych budynków – to sprawa dyskusyjna. Niemniej jednak lepsze to, niż dotychczasowy straszak.
PS. Widok przed remontem był tak nieatrakcyjny, że nie znalazł się na żadnym z moich zdjęć – a mam ich w końcu niemało.